niedziela, 2 czerwca 2013

Tańcząc na rozbitym szkle





Ta oldskulowa reklama zabawki dla grzecznych dziewczynek nie bez powodu znalazła się na początku tekstu. Zainspirowała ona bardzo niegrzeczne dzieci do stworzenia jednej z najbardziej wpływowych grup muzycznych XXI wieku. W czasach, kiedy wszystko zostało już wymyślone, skomponowane, nagrane i wydane, ów duet udowodnił, że jest jeszcze miejsce na oryginalność. Nie przychodzi mi do głowy żaden zespół w podobnej estetyce, który swoją innowacyjnością i tak od niechcenia przewrócił do góry nogami rynek muzyczny.
A wszystko zaczęło się w Kanadzie. Dla przeciętnego Kowalskiego jest ona największym dostarczycielem syropu klonowego dla Amerykanów i największą kolonią Anglików. Mało kto wie, że to szara eminencja światowego rynku muzycznego, która wydała z siebie m.in. Paula Ankę, Celine Dion, Neila Younga, Billy Talenta, Michaela Bublé, Arcade Fire, Death from Above 1979, Sum 41, Austrę, Deadmau5'a, Japandroids, Ladyhawk, The New Pornographers, Grimes, Fucked Up, Godspeed You! Black Emperor i tak dalej i tak dalej. Toronto i Montreal to olbrzymie ośrodki, które gromadzą rzesze artystów, fanów i biznesmenów gotowych zainwestować w kolejną wschodzącą gwiazdę. Oni jednak wcale nie prosili się o rozgłos...


Mrok sceny tylko podsyca oczekiwanie. Jedynym widocznym źródłem światła, jest olbrzymia tarcza księżyca, która zawisła dokładnie nad podestem. Jego łunę odbija tafla morza, tworząc dookoła 
srebrą, falującą poświatę. Poruszenie i tysiące głębokich wdechów powietrza. Nagle, przyzwyczajone do ciemności oczy atakuje mocne, białe światło stroboskopów. Powoli na scenę wchodzi zakapturzona postać i skrupulatnie sprawdza pokrętła DJ-skiego sprzętu. Wydobywa z niego pierwsze, drażliwe dźwięki, które powoli zmieniają się w regularny rytm. Wzrok kieruje najpierw na podekscytowany tłum stojący przed nim, potem rozgląda się dookoła, szukając swojej opętanej muzy...


Ethan Kath


"Miała zaledwie 16 lat, a była bardziej naćpana, niż ktokolwiek, kogo w życiu widziałem" - tak wspomina pierwsze spotkanie z buntowniczą Alice założyciel zespołu, Ethan Kath. Poza lakonicznymi informacjami tak naprawdę niewiele wiemy o tym duecie. Artyści bardzo skrzętnie ukrywają swoje prawdziwe tożsamości, tworząc intrygujące osobowości sceniczne.
Ethan Khan, właściwie Claudio Palmieri, ma 30 lat i jest po prostu wirtuozem. Jako nastolatek grał w kilku zespołach: punkowym (perkusja), metalowym (bas), hardcore'owym (gitara), folkowym (gitara akustyczna), rock'n'rollowym (bas i wokal). Po śmierci przyjaciela Pino Placentilego, z którym współtworzył część z powyższych grup Claudio postanowił spróbować czegoś zupełnie nowego. Grzebiąc w śmietnikach, sklepach z antykami, komisach czy garażach znajomych udało mi się skompletować sprzęt do tworzenia muzyki elektronicznej. Były to analogowe syntezatory, którym pozamieniał części z konsolami do gier Atari, żeby otrzymać odpowiednie, 8-bitowe brzmienie. W zamierzeniu jego projekt miał być solowym DJ actem. Chciał bombardować słuchacza nieznośną elektroniczną ścianą dźwięku. Ogłuszać, doprowadzać do szaleństwa.  Jednak pewnego dnia trafił na dziewczynę, która przeniosła jego plan na jeszcze wyższy poziom.


Pojawiła się znikąd. Równie dobrze mogłaby się zmaterializować z niebytu. Jest niziutka, chorobliwie szczupła, ubrana w czarną sukienkę. Między palcami ściska zapalonego papierosa. Podchodzi do mikrofonu, jednak nie decyduje się na wyciągnięcie po niego ręki. Kątem oka spogląda na swojego scenicznego partnera. Nagle gwałtownie podnosi statyw i rzuca go gdzieś w głąb sceny. Z jej filigranowej piersi wyrywa się agresywny wrzask. Zamyka oczy chłonąc otaczające ją dźwięki. Wydaje się być jedynie głosem. Jej materialna powłoka zdaje się tylko jej przeszkadzać. Kiedy skacze po wysokich kolumnach, obija do krwi kolana i łokcie, kiedy ląduje w objęciach fanów czy taranuje wszystko co znajduje się na jej drodze jest jednej strony delikatna jak porcelana, z drugiej mordercza i autodestrukcyjna. Alice Glass.


Alice Glass


Kiedy miała 14 lat rzuciła szkołę i uciekła z domu. Wychowana w wyjątkowo konserwatywnej katolickiej rodzinie, świadoma swojej odmienności Maggie Osborn nie mogła dłużej wytrzymać w poukładanej rzeczywistości "przeciętnego życia". Porzuciła swoje dzieciństwo i jako Alice Glass rozpoczęła nowe życie.
Twórcy teorii spiskowych doszukali się mrocznej strony przeszłości Alice. Analizując jedyną melodyjną i akustyczną piosenkę na debiutanckim albumie ("Tell Me What To Swallow") stwierdzono, że ojciec Glass mógł wykorzystywać ją seksualnie ("Daddy's love makes me whole / Without him I'm insecure / The only girl he'd ever love / Is one that smells so pure"). Czy ten utwór posiada faktycznie drugie dno i poprzez niego Alice niejako rozlicza się z trudną przeszłością? O tym sama zainteresowana na pewno nas nie poinformuje. Wiemy jednak na pewno, że jako nastolatka mieszkała razem ze społecznością punków w obskurnych pustostanach. Pochłaniała wszelakie używki z tablicy Mendelejewa jak dropsy. Jednak bardzo odpowiadało jej życie wyrzutka. Razem z koleżankami założyła zespół w duchu rrriot girl - Fetus Fatale. Grywały supporty dla lokalnych "legend" punkowych. Właśnie na takim koncercie po raz pierwszy wypatrzył ją Kath.
"Nie mogłem uwierzyć, że taka osoba w ogóle istnieje. Przed sceną ustawiło się mnóstwo seksistowskich punkowców z lat 80., który ją wyzywali od dziwek i kazali zejść ze sceny. W głowach im się nie mieściło, że dziewczyny mogą grać punk. Ona zaczęła opluwać ich piwem i okładać pięściami. Tak silna, a jednocześnie krucha nastolatka. Po prostu walczyła o swoje, nie przejmując się konsekwencjami tego, że właśnie, dosłownie, opluła legendy. Pomyślałem wtedy: to jest poezja". - wspominał Ethan w wywiadzie dla Guardiana.

Tuż po koncercie muzyk podszedł do Alice, która wyrwana z transu dopiero dochodziła do siebie. Pokazał jej płytę z nagranymi podkładami i zaproponował jej współpracę. Glass przyłożyła dłoń do ucha,  powiedziała tylko: "Zadzwoń do mnie" i uciekła. Warto zaznaczyć, że żadne z nich nie miało w tym czasie telefonu (notabene, żadne z nich nadal nie posiada komórki!). Kath nie pogodził się ze stratą i za wszelką cenę chciał odnaleźć dziewczynę. Zaangażował w to wszystkich znajomych. Pewnego dnia otrzymał wiadomość, ze Alice pomieszkuje w jednym ze squotów w Toronto. Nie zrażony poprzednią porażką udał się na kolejne spotkanie z wokalistką. Tym razem była mu bardziej przychylna. Z 60 piosnek, które ofiarował jej Kath wybrała 5, do których najpierw napisała tekst, by później zarejestrować swój głos w studio. Miało być tylko na próbę.


"Plague", "Baptism", "Suffocation"... To przypadkowy dobór piosenek, czy (nie)fortunny przypadek? Wydawałoby się, że ta dwójka nie planuje zupełnie niczego. Tłum ogarnęła taneczna ekstaza. Maleńka postać Alice wręcz ocieka charyzmą. Emocje nie opadają ani na sekundę. Glass paląc jednego papierosa za drugim wydaje się być w każdym miejscu sceny na raz. Jak nakręcona lalka. Daje z siebie wszystko, jakby chciała powiedzieć: "bierzcie i jedzcie". Ona składa z siebie ofiarę, my pochłaniamy jej energię. Instrumentalne "Telepath" daje odpocząć jej strunom głosowym. Alice, uwieszona na statywie nie przestaje obserwować stadka, nad którym teraz przyszło sprawować jej pieczę. Nagle z jej ust pada modyfikowane przez efekty mikrofonu: "Hi!".




"Alice Practice", piosenka, która miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Kiedy wokalistka weszła do studia, Kath wybrał przypadkowy podkład i kazał jej improwizować, żeby odpowiednio pod jej głos dostosować parametry sprzętu. Nie miał jednak pojęcia, że pracownik techniczny studia już włączył nagrywanie. Kiedy zespół zakończył sesję przekazał on zapis próby wokalu Alice do wglądu dla wytwórni płytowych na profliu Myspace. I spowodował istną burzę, bo telefony zaczęły się urywać. Jedna z londyńskich firm "Merok Records" wypuściła pierwszy singiel zespołu zatytułowany uczciwie - "Alice Practice". Co na to sama zainteresowana? Glass nie miała pojęcia o istnieniu krążka, który w ciągu zaledwie 3 dni wyprzedał się. Dziennikarze dopraszali się wywiadów, festiwale chciały bookować ich na swoje sceny. Zespół nie mógł jednak wystartować, bo jego piękniejsza połowa zaginęła w akcji i nikt nie miał pojęcia, gdzie się znajduje. Kiedy w końcu jeden ze znajomych dorwał ją i opowiedział o zamieszaniu wokół jej nowego projektu stwierdziła krótko: "Kurwa, czy oni oszaleli? To była tylko próba mikrofonu!". Na szczęście skontaktowała się z Ethanem i zabrali się ostro do pracy. Ich debiut "I" ukazał się w 2008 roku. Alice mogła już podpisać umowę sama - była w końcu pełnoletnia.


Niektórym wydaje się, że słowa, które wydobywają się z ust Alice to niezrozumiały bełkot. Pod warstwą efektów i oznakami zmęczenia przebijają się niesamowicie ambitne i inteligentne tekst. O polityce, religii, równouprawnieniu, niesprawiedliwości na świecie, nienawiści, smutku i wojnach. Glass w 6 wersach potrafi zamknąć opasłe tomy. Ona nie ma czasu na debatę z słuchaczem. Nie będzie go przekonywać kwiecistymi argumentami. Alice manifestuje swoje poglądy krzykiem. Właśnie dlatego jej teksty to krótkie i zwięzłe hasła. Razem ze swoją przewodniczką wrzeszczy cały tłum. w tym momencie jej słowa stają się słowami widzów. W tym momencie jej słowa są twoimi. Jest jak hipnotyzerka, która jedynie swoim jestestwem przeciąga cię na swoją stronę. Spróbuj oprzeć się zalotnej "Celestii"...


Jedno aresztowanie, dwa lata, trzy złamania i dziesiątki koncertów później ukazuje się "II". Materiał nie jest już wyłącznie przypadkowym jazgotem. Duet nie zapomniał o swoich punkowych korzeniach i do anarchicznej energii dodaje elektroniczny łomot. Kompozycje są ciasne, duszne, przytłaczające. Jednocześnie wciągają tak mocno, że nie można się od nich oderwać. Kath twierdził, że swoją muzyką chce penetrować i oczyszczać umysły. Alice dodaje: "Każdy jest zaproszony do zabawy. Ale mało nas to obchodzi, czy z tego zaproszenia skorzysta". Mroczna dyskoteka rave, z punkową energią i gotyckim smutkiem. A wszystko to polane 8-bitowym sosem.


Koncert zaczął przypominać średniowieczny danse macabre. Dobiegają pierwsze dźwięki "Sad Eyes". W tle sceny iluminuje okładka trzeciej płyty grupy. To przerobione zdjęcie Fatimy al-Qaws ściskającej w ramionach swojego osiemnastoletniego syna. Fotografia wygrała nagrodę World Press Photo 2012 i została nazwana "Jemeńską pietą". Bojowa Alice już płynie na rękach tłumu. Ochroniarze nerwowo próbują wciągnąć ją z powrotem do bezpiecznej fosy. Ethan uśmiecha się pod nosem i wydaje się myśleć: "Próbujcie...". On doskonale wie, że tego żywiołu nie da się okiełznać. 


Alice w trakcie koncertów


Alice w trakcie koncertów


Alice w trakcie koncertów



W wywiadzie dla NME mówił, że w momencie występu Alice jest w takim transie, że zupełnie nie wie, co się z nią dzieje: "Potem na całym ciele ma pełno siniaków i zadrapań. Za każdym razem pyta mnie co tym razem zrobiła, bo nie pamięta ani minuty koncertu". Antyfani grupy przypisują szczególny trans Glass zamroczeniu narkotykowemu. Alice nigdy nie kryła się ze swoimi uzależnieniami z młodości. Teraz, jak sama przyznała, odurza się alkoholem (najchętniej whisky): "Połowę życia spędzam w oczekiwaniu na koncert. A jak łatwiej zabić nudę, niż paroma drinkami?".


Szok. Wszyscy mówili, że frontmanka w połowie koncertu pada na scenę kompletnie naćpana. A Ethan jest zmuszony do kontynuowania koncertu bez niej. Być może. Mój pierwszy raz z Alice był zupełnie inny. To spektakl autodestrukcji, jednak na swój sposób oczyszczającej. Kath wciąga twoje ciało w rytmiczny taniec. Glass niczym szamanka zaczyna wkradać się w twój umysł. Zapominasz o całym świecie. Jesteś ich muzyką. Kryształowe zamki są źródłem wszelkiej mocy.


Ich najnowszy album "III" był nagrany w Warszawie. Naszej Warszawie. Chcieli się oderwać, nie znać języka, żeby nikogo nie prosić o pomoc. Po prostu być anonimowi. Płyta z miejsca stała się olbrzymim osiągnięciem. Duet znowu wywindował na szczyty plakatów letnich festiwali. Niedbały styl duetu podłapują pisma modowe, prasa muzyczna chce mieć ich na swoich okładkach. Unikają jednak wywiadów, a gdy do nich dochodzi są oszczędni w słowach. Rzadko wypowiadają się o swoim projekcie, jako "zespole". Traktują to jako przypadek, który może mieć swój finał w każdej chwili. Na razie brylują na fali popularności (i ludzkich rąk). Każdy z ich krążków zgarnął najlepsze recenzje, zgarnęli John Peel Award w kategorii "Innowacja", 5 nominacji do nagród NME, 3 do Juno, Alice została najbardziej charyzmatyczną frontmanką 2008 roku, a w 2012 jedną z najbardziej wpływowych kobiet w muzyce. Nic nie wskazuje na to, żeby mury ich zamku prędko runęły. W końcu, "Crystal Castle is the source of all power"


Zakończyli utworem "Not in Love". O, ironio.  




CRYSTAL CASTLES








Dyskografia:

"I" (2008)




"II" (2010)




"III" (2012)



1 komentarz: